Do przychodni? Najlepiej w piątki!
Każdy, kto korzysta z publicznej służby zdrowia, znalazł się w sytuacji, w której nie dostał się do lekarza, wtedy kiedy potrzebował. W sytuacji naprawdę złego samopoczucia to problem. Nie zawsze możemy czekać. Wówczas sięgamy po pomoc w ramach wizyt prywatnych czy w sieciach placówek niepublicznych. W części przypadków wizyta lekarska nie musi odbyć się w konkretnym terminie. Okazuje się, że w niektórych dniach dużo łatwiej dostać się do lekarza!
W poniedziałki najdłuższe kolejki do lekarzy
Sprawdziliśmy, jak to wygląda w placówkach publicznych. Korzystaliśmy z najnowszych dostępnych danych NFZ pokazujących liczbę wizyt u lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w poszczególnych dniach, w okresie lipiec-wrzesień 2021 r. Okazuje się, że najmniejszy ruch w przychodniach jest w piątki, bo tego dnia przychodzi przeciętnie 18% pacjentów, trafiających do lekarza w całym tygodniu. Na drugim biegunie są poniedziałki, w których chce skorzystać z porady 22% pacjentów. Z każdym dniem przychodzi o 1 punkt procentowy pacjentów mniej. Jak to przekłada się na konkretne liczby?
Okazuje się, że w trzecim kwartale 2021 r. przeciętnie w poniedziałki trafiało do POZ prawie 600 tys. osób, we wtorki 567 tys., w środy 544 tys., w czwartki 532 tys., a w piątki już tylko nieco ponad 495 tys. Widać więc, że w piątki w publicznych przychodniach jest o około 17% mniej pacjentów, niż w poniedziałki. Statystyki NFZ nie uwzględniają weekendowych porad, bo wówczas w ramach tzw. dyżurów przyjmowani są pacjenci tylko w nagłych przypadkach.
A jaka jest sytuacja w placówkach prywatnych? Okazuje się, że odsetek przychodzących w piątek do placówek po podstawową poradę medyczną, jest tam jeszcze niższy! Na przykład z danych SALTUS Ubezpieczenia wynika, że przeciętnie w latach 2019-2022, było to nieco ponad 15%. Tu również w poniedziałki gabinety były najbardziej oblegane, bo przychodziło do nich prawie 22% ogółu pacjentów. Dodatkowo prywatne placówki współpracujące z Saltusem udzielają też porad w weekendy, nie tylko w nagłych przypadkach. W soboty korzystało z tej możliwości około 6% pacjentów, a w niedziele – niecały 1%.
– To spiętrzenie zapotrzebowania na porady w poniedziałek, wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze, z sytuacji, w których coś nas „bierze” już w piątek, ale liczymy, że w weekend wykurujemy się domowymi sposobami i pójdziemy do pracy. Niestety nie zawsze to się udaje i stąd konieczność wizyty u lekarza w poniedziałek. Po drugie, część pacjentów nosi się z postanowieniem pójścia do lekarza, bo coś ich niepokoi, ale czują się na tyle dobrze, że odwlekają wizytę przez kolejne dni. Gdy złapią chwilę oddechu w weekend, postanawiają sobie, że jednak zadbają o siebie i w poniedziałek już pójdą do lekarza. Jak widać z powyższych danych, lepiej to zrobić w piątki, bo pacjentów będzie zdecydowanie mniej – wyjaśnia Xenia Kruszewska, Dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych w SALTUS Ubezpieczenia.
Recepta na kolejki? Teleporady!
NFZ sprawdza też, ile wizyt u lekarzy POZ dotyczy tylko i wyłącznie wystawienia tzw. powtórnej recepty. Chodzi tu najczęściej o przypadki chorób przewlekłych, w których stan zdrowia wymaga regularnego przyjmowania tych samych leków. Z analizy danych w omawianym okresie wynika, że przeciętnie tego dotyczy 20% ogółu wizyt w publicznych placówkach. Zdaniem ekspertów części tych wizyt można by uniknąć, ograniczając się do teleporady.
– Oczywiście monitoring pacjentów z chorobami przewlekłymi jest też ważny i nie można latami ograniczać się do wypisywania recept na podstawie rozmowy telefonicznej. Jednak wydaje się, że można by zmniejszyć tłok w publicznych przychodniach, kierując pacjentów potrzebujących tylko recepty na teleporadę – mówi Xenia Kruszewska.
Zwraca uwagę, że sytuacja wygląda nieco inaczej w placówkach prywatnych, szczególnie tych, które mają możliwość przeprowadzania badań diagnostycznych na odległość. Na przykład popularnie w czasie COVID-19 badanie pulsoksymetrem w domu, czy zdalne badanie EKG.
– W takiej sytuacji monitoring stanu zdrowia pacjenta przewlekle chorego może być równie dokładny, jak przy wizycie osobistej w placówce. Na podstawie dostarczonych wyników można np. zmienić dawkowanie lekarstw przy wypisywaniu kolejnej recepty. W niektórych przypadkach można zasugerować jednak przyjście do placówki. W publicznych placówkach takie rozwiązania nie są stosowane. Dodatkowo po ogłoszeniu ustąpienia pandemii w marcu tego roku, NFZ mocno ograniczył dostępność teleporad – mówi Xenia Kruszewska.
Tymczasem jak pokazują doświadczenia placówek prywatnych, Polacy przekonali się do zdalnej formy kontaktu z lekarzami. Jak wynika z danych SALTUS Ubezpieczenia – w pierwszym kwartale 2022 roku teleporady stanowiły 30,8% wszystkich porad internistycznych i specjalistycznych.
– Najczęściej korzystamy w ten sposób z porady internisty. Często tą drogą prosimy też o wypisanie recepty na stale przyjmowany lek, o skierowanie na badania lub interpretację wykonanych badań. Telefonicznie odbywają się też konsultacje specjalistyczne – mówi Xenia Kruszewska.
Wśród pięciu najczęściej zamawianych są konsultacje z ginekologiem (26%), endokrynologiem (14%), ortopedą (10%), dermatologiem (8%) i alergologiem (6%).
Jeśli szukasz miejsca w Internecie poświęconego w całości rozrywce to doskonale trafiłeś. Jestem bardzo rozrywkową osobą, znajomi mówią, że nie da się ze mną nudzić, dlatego postanowiłam pisać tego bloga.
Mam nadzieję, że serwis Ci się podoba. Zapraszam do czytania!